Zdrowie
Dr Google czyli samodzielne leczenie
„Chyba potrzebuję pomocy. Robiłem sobie ostatnio kontrolne badania krwi i okazało się, że mam podwyższoną ilość płytek. Jestem przerażony, bo wyczytałem w Internecie, ze to może być białaczka. A lekarz dopiero za dwa tygodnie – do tego czasu oszaleję. Czy możliwe jest, że mam raka?” Tomek, 15l.
Szukanie objawów w Internecie to dzisiaj dość powszechna praktyka. Nie każdy jednak zdaje sobie sprawę, że jest to jednocześnie zachowanie ryzykowne. Dlaczego?
Niebezpieczeństwo, czyli dr Google
W Internecie możemy dzisiaj znaleźć właściwie wszystko – byłoby zatem dziwne, gdyby nie były to też choroby. Blogi chorych, opisy poszczególnych przypadków, objawy i postępowanie. Co więcej – niektórzy dzielą się konkretnymi informacjami co do brania danych rodzajów antybiotyków albo nawet… sprzedają sobie takie leki przez Internet! Wszędzie tutaj czai się duże niebezpieczeństwo.
Dopasowywanie sobie objawów
Zaczynając od pierwszego z wymienionych aspektów, czyli wyszukiwanie objawów. Założenie jest dobre – chodzi przecież o to, by dowiedzieć się, czy czasem nasz stan zdrowia nie wymaga konsultacji lekarskiej albo dokładniejszej diagnozy. Niestety, bardzo rzadko kończymy na: „Aha, takie objawy to pewnie zapalenie oskrzeli, muszę udać się do lekarza”. Najczęściej jest to bowiem: „O rany, to chyba nowotwór płuc!”. Mnóstwo niepotrzebnego stresu, o którym opowiada 16-letnia Iwona:
– Kiedyś tak zrobiłam. Szukałam objawów, bo zobaczyłam u siebie pod pachą guzka. Zaczęłam o tym czytać i byłam coraz bardziej przerażona. Wszystkie objawy pasowały mi do nowotworu węzłów chłonnych! Miewałam przecież czasem gorączki no i ten twardy guzek. Nie mogłam spać całą noc ani skupić się na sprawdzianie. W końcu wypłakałam się koleżance. Ona zaprowadziła mnie do lekarza – też się wystraszyła. Okazało się, że to… gruczoł potowy zapchany od antyperspirantu. Ale było mi głupio! – wspomina Iwona.
Niestety, taki rozwój wypadków zdarza się często. Szukamy diagnozy, ale nie wiemy, czy np. guz oznacza narośl wielkości 4 cm, czy 4 mm. Czy zwiększona ilość płytek to 600 tysięcy, czy dwa miliony. Szukamy i dopasowujemy, co skutkuje ogromnym stresem. Naprawdę nie warto tego robić!
Wymiana informacji o lekach
Kolejna, bardzo niebezpieczna rzecz, którą robimy w Internecie i która dotyczy naszego zdrowia, dotyczy zasięgania informacji dotyczących leków. O tym, dlaczego jest to takie niebezpieczne, mówi 16-letni Marcin:
– Kiedyś wyskoczyła mi wysypka. Nie wiedziałem, co to, ale wyglądałem głupio, a miałem spotkać się z dziewczyną. Wszedłem więc na forum i porozmawiałem o tej wysypce, jedna dziewczyna podała mi nazwę „świetnej maści”. Przejrzałem szafki i okazało się, że moja mama taką ma. Posmarowałem się więc i… rano obudziłem się czerwony jak burak i w dodatku spuchnięty. Okazało się, że ta maść tylko zaogniła zapalenie, które miałem. Lekarz nie mógł przestać się ze mnie śmiać, ale powiedział też, że powinienem się cieszyć, że nie skończyło się gorzej. Nigdy już czegoś takiego nie zrobię – podkreśla Marcin.
Warto jednak jeszcze raz o tym powiedzieć – nigdy nie należy używać leków, których nie przepisał nam lekarz. Może to naprawdę zagrażać naszemu zdrowiu, a nawet… życiu.
Zakup leków… w sieci
Kupowanie leków w Internecie nie jest zjawiskiem rzadkim. Opowiada 17-letnia Iza:
– Przyznaję, kiedyś kupiłam tabletki antykoncepcyjne przez Internet. Lekarz nie chciał mi ich zapisać, więc znalazłam nie do końca „legalne” źródło. Kiedy znalazła je moja mama, spytała, skąd je mam, a ja powiedziałam prawdę. Zdziwiłam się bardzo, ze nie jest na mnie zła z powodu samej antykoncepcji, ale zszokowało ją, gdzie kupiłam te pastylki. Opowiedziała mi historię swojej koleżanki, która w taki sposób trafiła do szpitala – okazało się, że ten ktoś „po drugiej stronie ekranu” był jakimś psychopatą i przesyłał ludziom szkodliwe tabletki z tasiemcem, zamiast leków. Byłam zszokowana i natychmiast wszystko wyrzuciłam – wspomina Iza.
Nigdy nie kupuj leków w Internecie. Nie wiesz, kim jest osoba, która ci je sprzedaje i czy przypadkiem nie jest właśnie jedną z tych osób, które po prostu lubią szkodzić innym. I tak na przyszłość – nie korzystaj zbyt często z usług doktora Google. Dla swojego… zdrowia.