Odżywianie
Diety „cud” – czy działają?
Jeśli tylko kiedykolwiek pomyślałaś, że być może masz o kilka kilogramów za dużo, to z całą pewnością przeszło ci też przez myśl, aby spróbować jednej z cudownych diet. A może już nawet masz za sobą kilka takich prób, ale – choć okazały się nieskuteczne, wciąż nie zniechęciły cię do diet „cud”. W obu przypadkach warto wyjaśnić, dlaczego tak naprawdę w ogóle trzeba zrezygnować z tego typu metod odchudzenia się.
Bo do tego, że trzeba– nie mamy najmniejszych wątpliwości. Dowiedz się, dlaczego.
Dieta „cud”, czyli jaka?
Być może właściwie zastanawiasz się, jakie właściwie diety stoją za określeniem „cudowne”. Mianowicie, są to wszystkie te plany odchudzania, które zakładają bardzo szybki i „mocny” efekt zrzucenia kilku kilogramów. Jest to zatem popularna dieta kopenhaska, dieta kapuściana, marchewkowa, opierająca się na sokach… Podsumowując, możesz nie mieć wątpliwości, że masz do czynienia z dietą „cud”, jeśli ktoś obiecuje ci schudnięcie np. 10 kilogramów w dwa tygodnie.
Te diety są niezdrowe!
Aby organizm funkcjonował prawidłowo, potrzebuje zbilansowanych składników odżywienia. To nie banał ani dobrze sprzedające się hasło reklamowe, ale najprawdziwsza prawda. Wszystkie diety, które opierają się na przyjmowaniu tylko jednego rodzaju pożywienia (czyli np. dieta kapuściana) powodują, że w organizmie powstają braki. A to zwyczajnie szkodzi naszemu zdrowiu. Możesz więc uzyskać pozorny efekt schudnięcia, ale np. zaczną wypadać ci włosy i łamać paznokcie. To sygnały od twojego ciała – czegoś mu brakuje.
Z drugiej strony, nie ma się co oszukiwać – kobiety i dziewczyny, które pragną schudnąć, nie cofną się przed niczym – nawet przed jedzeniem tylko marchewek przez dwa tygodnie. Co więcej, często jesteśmy w stanie nawet narazić swoje zdrowie – wszystko po to, aby tylko pięknie wyglądać. Dlatego, jeśli argument o narażeniu swojego zdrowia w ogóle cię nie przekonuje, to przeczytaj, dlaczego stosowanie takich diet jest… nieskuteczne.
Dieta, która „udaje, że działa”
Istnieje ogromna liczba kobiet, które po „cudownych” dietach skarżą się na efekt jo-jo, czyli powrót „starych” kilogramów wraz z kilkoma… gratis. Specjalistów od diet nie dziwi to w ogóle. Dlaczego?
Przede wszystkim, wszystkie te diety bardzo spowalniają metabolizm. Aby dokładnie zrozumieć ten proces, wyobraź sobie człowieka, który odpowiedzialny jest za wydawanie zapasów jedzenia na statku. Jeśli otrzymuje on regularne dostawy, szybko i sprawnie wydaje marynarzom posiłki. Problem zaczyna się wtedy, gdy nagle, bez uprzedzenia, dostawa zostaje wstrzymana. Co robi dany człowiek? Oczywiście zarządza oszczędności i każdy z marynarzy nagle otrzymuje mniej jedzenia – nigdy nie wiadomo przecież, kiedy skończy się biedniejszy okres. Co więcej, gdy dostawa znowu się „naprawia”, wydający nadal ma w pamięci niedawne wydarzenia, więc nadal jest oszczędniejszy. Im więcej zdarza się takich okoliczności, tym bardziej oczywiste jest, że trzeba część jedzenia odkładać „na wszelki wypadek”.
Dokładnie tak samo jest z naszym metabolizmem, czyli tempem spalania pożywienia. Jeśli raz na jakiś czas zafundujesz swojemu organizmowi bardzo ograniczoną w składniki mineralne i kalorie „dietę cud”, to nauczysz ciało, że musi oszczędzać. A oszczędzać znaczy „odkładać” – między innymi w znienawidzonych przez ciebie fałdkach. I stąd właśnie efekt jo – jo. Po diecie zaczynasz jeść normalnie, co twój organizm szybko wykorzystuje, robiąc zapasy.
Kolejny zarzut w stronę diet „cud” jest taki, że takie odchudzanie jest zwyczajnym oszustwem. Dlaczego? Otóż dlatego, że to, co gubi się przez kilka intensywnych tygodni odchudzania to nie tłuszcz, ale woda i mięśnie. Żółta papka, której tak nie cierpimy, nie spala się tak szybko i co więcej – aby zniknęła, potrzebny jest również wysiłek fizyczny.
Coś za coś
Zdrowa i zbilansowana dieta plus ćwiczenia? Być może na samą myśl od razu rzednie ci mina. Pamiętaj jednak, że coś za coś. Na zdrowej diecie się tak nie męczysz, bo możesz zastępować ulubione przysmaki np. bakaliami albo owocami. Cały czas coś jesz, więc się nie głodzisz. A efekt, choć osiągany dłużej, jest znacznie trwalszy. I nawet, jeśli raz na jakiś czas zgrzeszysz, zjadając batonika, to na pewno nie spowoduje to zaprzepaszczenia miesięcy twojej pracy. Pamiętaj też o jeszcze jednej rzeczy – będziesz po prostu zdrowsza.