Odżywianie
Dlaczego warto czytać etykiety na produktach?
Z czytaniem etykiet jest jak z regularną aktywnością fizyczną – wszyscy wiemy, że to wskazane, ale tylko nieliczni stosują się do tych prozdrowotnych zasad. O ile jednak ćwiczenia, bieganie i basen wymagają od nas pewnego wysiłku, to już czytanie etykiet jest tylko kwestią przyzwyczajenia. Przyzwyczajenia, które w dużym stopniu może wpłynąć na nasze samopoczucie!
Warto, a nawet trzeba czytać etykiety produktów spożywczych – nawet, gdy ma się naście lat. Powodem jest przede wszystkim fakt, że wiele z nich nie ma nic wspólnego z naszymi wyobrażeniami. Jeśli ma dla ciebie jakiekolwiek znaczenie (a dla twojego organizmu ma), czy pijesz sok pomarańczowy, czy może chemiczny płyn z wody, aromatów i barwników, to po prostu musisz zacząć sprawdzać to, co kupujesz. W przeciwnym razie pozostaniesz w gronie świetnie zmanipulowanych klientów.
Nie będziemy cię jednak katować dokładnymi instrukcjami, które „E” na etykiecie są bardzo złe, które złe są tylko trochę, a które właściwie nie robią nam szkody. Zamiast tego podamy ci pięć powodów, dla których warto czytać etykiety:
Zaczniesz jeść znacznie mniej chemii i konserwantów.
Przykład: jeśli dżem z sokiem z truskawek będzie miał w składzie rzeczywiście tylko sok z truskawek, to w składzie znajdziesz pozycję: sok z truskawek. Ale jeżeli producent dżemu chce zarobić szybciej i więcej, to w składzie znajdzie się jedno lub dwa „E”, przeciwutleniacz, aromat zgodny z naturalnym, cukier, wodę… – wszystko to, co potrzeba do wyprodukowania zamiennika soku.
Dobrym pomysłem jest zawsze porównanie kilku produktów różnych firm. Szybko zauważysz różnicę.
Nie dasz się oszukać pod względem ilości konkretnego składnika.
Producenci żywności doskonale wiedzą, że wystarczy napisać (wielkimi literami) o zawartości jakiegoś składnika, by konsument sięgnął właśnie po ich produkt. Wiedzą także, że większość klientów supermarketów nie czyta etykiet. To prosta droga do manipulacji. Wróćmy do naszego dżemu. Na półce widzisz dwa słoiki, na każdym napis: „z malinami”. Problem w tym, że w jednym zawartość malin będzie wynosiła 5%, w drugim – 50%. To zupełna inna jakoś jedzenia – i warto zapłacić za nią złotówkę więcej.
Nie będziesz truć się nadmierną ilością soli oraz cukru.
Sprawa jest prosta: im więcej cukru, soli i słodzików, tym gorszy produkt. Najlepszym rozwiązaniem jest zakup produktu bez tych dodatków – producenci najczęściej chwalą ich brakiem na przodzie opakowania.
I teraz ciekawostka: z badań wynika, że osoby czytające etykiety produktów spożywczych ważą średnio o cztery kilogramy mniej, niż ci, którzy tego nie robią. Czy wiesz, dlaczego? Właśnie dlatego, że unikają nadmiaru cukru i soli! Jeśli sprawdzisz pod tym kątem każdy kupowany w ciągu roku produkt, daje to kilogramy tych szkodliwych dodatków!
Nie dasz się zmanipulować.
Czy wiesz, że różnica między sokiem pomarańczowym a sokiem „o smaku pomarańczy” jest wręcz kolosalna? Pisanie o produkcie, że jest „o smaku” czegoś tam to jednak częsty zabieg producentów żywności. Nie daj się nabrać – taki produkt nawet nie stał obok pomarańczy, chociaż smak może sugerować coś innego. Pewne jest także, że „napój o smaku pomarańczy” nie dostarczy twojemu organizmowi prawie żadnych wartości odżywczych.
Nie zaszkodzisz swojej skórze.
Czyli teraz przenieśmy się na chwilę do świata etykiet kosmetyków. Czy wiesz, że w wielu kosmetykach dodawane są szkodliwe substancje? Zatykają one pory, prowadzą do zapalenia skóry oraz powstania pryszczy. Jeśli zaczniesz czytać etykiety, będziesz zwracał/-a uwagę, by nie kupować kosmetyków z parafiną, parabenami i silikonami. Być może efekt będzie nawet taki, że w końcu pozbędziesz się kłopotów z cerą!
Zero czytania, zero świadomości
Pamiętaj, że produkty niemal wszystkich kategorii różnią się składem. Oznacza to, że jeśli nie czytasz etykiet, to wrzucasz w siebie ogromne ilości zupełnie niepotrzebnych składników albo używasz kosmetyków z niefajnymi dodatkami – one naprawdę mogą pogarszać twoje samopoczucie albo szkodzić skórze. Dla zmiany wystarczy przedłużyć swoje duże zakupy o zaledwie 30 minut – tyle potrzeba, by kupować czujnie.