Nauka
Nie radzę sobie w szkole…
Robisz wszystko, co w twojej mocy, by dostawać jak najlepsze oceny… i znowu nic z tego nie wychodzi. W takiej sytuacji masz prawo czuć się sfrustrowany, zniechęcony i czasem nawet beznadziejny. Podpowiadamy, jak sobie z tym poradzić.
Skąd te szkolne niepowodzenia?
Z pewnością nie raz zadawałeś sobie pytanie, co właściwie robisz nie tak, że znowu Ci nie wyszło. Powody mogą być różne – a każdy z nich równie intensywnie wpływać na twoje wyniki w nauce.
Zbyt duży stres
Dla niektórych uczniów stres towarzyszący sprawdzianom, kartkówkom czy odpowiedziom ustnym jest mobilizujący. Oznacza to, że potrafią się świetnie skupić na zadaniu w momencie, gdy wiedzą, ze są „pod obserwacją”. Jednak dla innych nerwy wynikające ze sprawdzania umiejętności przez osobę trzecią są tak wielkie, że nie potrafią oni się skupić. Było tak w przypadku Anny (16l.) ze Świebodzina:
„Ten problem miałam od zawsze. W domu niby wszystko umiałam, byłam świetnie przygotowana, a tu nagle przychodziła odpowiedź ustna… i było po mnie. Nie mogłam się skupić, nie potrafiłam zebrać myśli, gdy czułam na sobie wzrok kolegów, koleżanek i nauczyciela. W efekcie nie raz zdarzało się, że chociaż miałam piątkową wiedzę, w dzienniku lądowała jedynka. W końcu zebrałam się na odwagę i porozmawiałam z wychowawcą. Teraz mam taką umowę, że nauczyciel zgadzają się, żebym pisała w pierwszej ławce (zamiast mówić) albo ewentualnie zostaję po lekcji i odpowiadam bez towarzystwa całej klasy.”
Jest tak i w twoim przypadku? Postaraj się porozmawiać z nauczycielami. Wyjaśnij, że naprawdę bardzo często doskonale znasz odpowiedzi na pytania, ale stres cię paraliżuje. Jeśli nie zgodzą się na małe odstępstwa, ćwicz przemowy – na przykład w domu. Rób wszystko, by zwalczyć stres związany z publicznym przemówieniem. Jeśli nie radzisz sobie samodzielnie – poproś o pomoc psychologa szkolnego.
Niewłaściwa taktyka
Efekty w szkole niewspółmierne do czasu uczenia się mogą być także efektem niewłaściwych metod nauki. Jednym z głównych „winowajców” jest tutaj często komórka i komputer. Podobnie było w przypadku Marcina (15l.) z Chrzanowa:
„No tak, często bywało, że siedziałem po trzy, cztery godziny przed sprawdzianem, a potem okazywało się, że i tak niestety dostałem kiepskie oceny. W końcu zacząłem zastanawiać się, dlaczego tak jest i koleżanka pomogła mi zrozumieć – przecież ja większość czasu spędzam nie na nauce, ale na grzebaniu w Internecie i sms-owaniu. Zacząłem siedzieć TYLKO przy książkach i sytuacja się zmieniła. I wcale nie muszę spędzać nad lekcjami tylu godzin!”
Jeśli ta sytuacja nie jest ci obca, powinieneś/powinnaś dowiedzieć się więcej na temat technik uczenia się. Przeczytasz o tym tutaj.
Brak zrozumienia tematu
Czasem bywa również tak, że mimo dobrych technik uczenia się, możesz zwyczajnie potrzebować pomocy, ponieważ trudno ci zrozumieć podstawy tematu, z którym masz problemy (często dotyczy to przedmiotów ścisłych). W takiej sytuacji warto poświęcić nawet część swojego kieszonkowego na korepetycje. Opcjonalnie możesz też porozmawiać z rodzicami na ten temat – wydatki na korepetycje są przez rodziców zupełnie inaczej postrzegane, niż pieniądze wydawane na inny cel.
Wielu uczniów wzbrania się z chodzeniem na dodatkowe lekcje. Jednak przypadek Asi (15l.) z Tczewa pokazuje, że naprawdę warto skorzystać z takiej formy pomocy:
„Bardzo długo nie chciałam myśleć o korepetycjach. Było mi głupio, ze sobie z czymś nie radzę i jeszcze mam wydawać na to pieniądze. W końcu jednak, gdy groziła mi ocena niedostateczna na semestr, poprosiłam rodziców o zgodę. Okazało się, że to był strzał w dziesiątkę, nagle zaczęłam rozumieć, co chodzi w trudnej chemii. Wszystko dlatego, że moja korepetytorka Kamila tłumaczyła super, a nauczycielka.. no cóż, robi to trochę za szybko.”
Nie bój się korzystać z korepetycji. Tak naprawdę wstydem jest nieprzyznawanie się do swoich słabości, a nie próba ich pokonania. Powodzenia!