Psychologia
Jak polubić siebie? Jak akceptować swoje niedoskonałości?
„Mam problem z polubieniem siebie. Jakoś tak od zawsze widzę w sobie mnóstwo wad, zawsze mam do siebie masę żalu. Porównuję się z innymi i zawsze wypadam źle. Nie wiem, co robić, by bardziej siebie polubić. A chciałabym, żeby tak było, chociażby po to, żeby cieszyć się życiem. Jak to zrobić?” Michalina, 16l.
Polubienie siebie to największe wyzwanie naszych czasów. Może trudno będzie ci w to uwierzyć, ale naprawdę większość ludzi ma z tym ogromny problem! Negujemy się, nie lubimy, krytykujemy… i ciągle ktoś inny wydaje nam się lepszy! Co więc robić? Oto kilka ważnych kroków do zmiany. Zacznij je stosować na poważnie, a gwarantujemy, że poczujesz się znacznie lepiej.
Zacznij myśleć o sobie.
Ale nie w kontekście „Jestem taka brzydka, ojoj”, ale raczej: „czego pragnę? Co sprawi mi przyjemność?” Myśl o sobie, rozmawiaj ze sobą. Skup się na sobie samej.
Bardzo często jest tak, że nie jesteśmy wystarczająco asertywni, aby się na sobie skupić. Mówimy: „Dobra, chodźmy na ten film”, chociaż wcale nie mamy na to ochoty. To prosty krok do tego, aby nie przepadać za sobą. I mieć do siebie pretensje, że nie jest się kimś innym.
Odważ się. Choć raz powiedz: „nie, nie mam na to ochoty”. Skupiaj się na swoich potrzebach.
Zaakceptuj swoje wady.
Każdy ma wady. Absolutnie każdy – po prostu nie ma ludzi bez wad. Jednak dla niektórych ich posiadanie jest nie do zaakceptowania i wtedy pojawiają się problemy z poczuciem własnej wartości i sympatią do siebie samego.
Musisz zaakceptować swoje wady, zarówno te fizyczne, jak i psychiczne. Ok, masz krzywy nos – trudno. To twój nos i jest taki, a nie inny. Nos nie stanowi ciebie, jest tylko twoją niewielką częścią. Przestań o nim myśleć, zamiast tego uśmiechnij się do ludzi. Podejdź do lustra i powiedz: „e, nawet cię lubię, nochalku”. Naprawdę poczujesz ulgę i przyjemne wyzwolenie się od wiecznych kompleksów związanych z wadami.
Przykład sposobu na taką akceptację podaje Joanna:
– Od zawsze nienawidziłam swoich chudych nóg, były moim wielkim kompleksem. W związku z tym nie lubiłam też siebie, ogólnie. Ale pewnego dnia zobaczyłam na ulicy faceta bez nóg. Zrobiło mi się tak mega przykro… W domu usiadłam i zaczęłam gadać do swoich nóg. Serio! Mówiłam: „Dobrze, że was mam, to nic, że jesteście chude”. I pomyślałam, że naprawdę je lubię – dodaje ze śmiechem Joanna.
Przestań się krytykować.
„Jak mogłam tak powiedzieć?”, „Dlaczego nie zrobiłam inaczej?”, „Jestem beznadziejna” – znasz to? Ale nie możesz bezustannie się krytykować, to bez sensu! Nie bądź swoim największym wrogiem – skoro potrafisz się krytykować, to potrafisz też i tego nie robić.
Za każdym razem, kiedy zaczniesz sobie coś wyrzucać, pomyśl sobie: „Zrobiłam tak i koniec, trudno”. I zajmij się czymś, myśl o czymś innym. To pomaga.
Poznaj swoje zalety.
Wypisz na kartce wszystko, co jest w tobie dobrego. Nie możesz na nic wpaść? W takim razie poproś przyjaciół o pomoc, niech wymienią kilka twoich super zalet. Potem powieś tę listę w ukrytym miejscu, np. na wewnętrznych drzwiach szafy. Gdy będziesz miała doła – zerknij na listę i przypomnij sobie o tym wszystkim. Myśl o tym, że masz się za co lubić. Bo jesteś fajna.
Lista „3 rzeczy”.
Trzy rzeczy do zmiany. Jeśli czujesz, że wręcz siebie nienawidzisz, to musisz coś zmienić. Taka lista może wyglądać tak: 1. Schudnę 2. Zrobię coś z włosami 3. Przestanę przeklinać. I zacznij się do niej stosować, od już, od teraz. Twoja motywacja musi być naprawdę spora, ale przecież może ci się udać!
Nie porównuj się.
Do nikogo, nigdy. Porównywanie się jest najgorszą rzeczą, jaką możesz zrobić. W porównaniach zawsze wypadamy źle, zawsze ktoś inny (często niesłusznie) wydaje nam się ładniejszy, milszy, ciekawszy.
Zawsze, gdy zaczynasz w myślach swoją starą śpiewkę („Dlaczego nie jestem taka sama jak…”), zmień myślenie. Zacznij sprzątać pokój, włącz muzykę, idź na spacer. Wydaj wojnę takim myślom.
Otaczaj się życzliwymi ludźmi.
Takimi, którzy często mówią miłe rzeczy – o wyglądzie, o zachowaniu. Którzy sami z siebie są po prostu mili i uśmiechnięci. To naprawdę zbawiennie działa na psychikę! Zamiast siedzieć zdołowana po tym, kiedy koleżanka powiedziała ci: „Weź się ogarnij, Zosia, jak można mieć tyle pryszczy”, będziesz szczęśliwa po przyjemnie spędzonym dniu.